To właśnie pytanie zadawałem sobie dość często.
Przecież wszystko, co robimy z żoną, staramy się robić dobrze, cyklicznie, z wielką starannością o szczegóły, nie pomijając niczego istotnego.
A jednak co pewien czas zdarzało się, że Adusia budziła się w nocy z płaczem. Co było tego przyczyną? Postanowiłem przyjrzeć się temu problemowi bliżej i wyciągnąć jakieś sensowne wnioski z mojej obserwacji, którymi za chwilę się z Wami podzielę. Zobaczcie, co u nas było częstymi przyczynami budzenia się w nocy naszej córki. Jeśli Wy macie swoje spostrzeżenia, dopisujcie je proszę w komentarzach. Na pewno każda rada będzie przydatną :).
Gdzie jest mój smoczek!
To była u nas zdecydowanie pierwsza przyczyna, przez którą nasze dziecko przebudzało się w nocy. Ile razy wstawaliśmy, szukaliśmy w ciemnościach tego małego, cholernego przedmiotu (posiadającego jedną charakterystyczną cechę, lubi się ukryć w miejscu, gdzie nie można go znaleźć), aby dostarczyć go do ust małego skowronka, to nasze. Bywało, że Adzie poszukiwanie smoczka na śpiocha szło znacznie szybciej niż nam i tym potrafiła rozłożyć nas na łopatki :). Gorzej było, kiedy ten zapodział się tak, że dziecko zdążyło się całkowicie wybudzić.
Zaczął „ząbek boleć bobra”
I trudno się dziwić tej sytuacji. Nie śpi nam się przecież komfortowo, kiedy jamę ustną drąży przenikliwy ból zęba. Naszej bidulce zęby zaczęły iść lawinowo. W nabrzmiałe dziąsła, w których widać już kolejarskie zęby (co stacja to tyci ząbek), bierze dosłownie wszystko. Co robić w takiej sytuacji. Tu jest znaczne szersze pole manewru, niż w poprzedniej przyczynie. Na szczęście na rynku znajduje się wiele medykamentów, od homeopatycznych po silne leki przeciwzapalne czy przeciwgorączkowe, które można podawać już od trzeciego miesiąca życia a które mogą zneutralizować na jakiś czas ząbkowe niedogodności. Jednak najprostszym sposobem jest podanie dziecku przed snem melisę. Na zęby bezpośrednio nie pomoże, ale na pewno uspokoi naszego robaczka.
Ząbek to nie wszystko
Najprościej jest, gdy gołym okiem widać, że dziecko choruje. My od samego początku zmagaliśmy się z atopowym zapaleniem skóry. Ten dyskomfort skutecznie uniemożliwiał Adzie spokojny sen. Robiliśmy, co w naszej mocy, aby ulżyć córce. Między innymi ostra dieta mamy oraz moc preparatów, które miały ograniczyć swędzenie i powstawanie nowych plam. Gorzej jest, kiedy choroba kryje się głęboko, pokazując tylko część objawów.
„Uch - jak gorąco! Uff - jak gorąco!”
Temperatura pomieszczenia ma bezpośredni wpływ na komfort snu naszego dziecka. Sztuką jest dobrać ją tak, aby nie było ani za gorąco, ani za zimno. Ja mam z tym problem, bo jestem istotą nad wyraz ciepłolubną. Kiedy się ubieram, bo przecie zimno, żona się rozbiera, bo za gorąco. Zawsze się zastanawiam, kto przegina. Jak dobrać temperaturę w pokoju dziecka? Jedni powiadają, że powinna wynosić 20 stopni, inni zaś, że 18. Należałoby pamiętać przy tej okazji o jeszcze jednej sprawie. Przed snem powinno się pokój przewietrzyć. Dodatkowo stosuję jeszcze nawilżacz powietrza.
„Pielucha zwykła tetrowa będzie (tutaj) bohaterką”
Mimo, że pielucha jednorazowa powinna wytrzymać 12 godzin, to jednak często ona staje się przyczyną zakłócania snu dziecka. Nie raz Mysza spompowała się w nocy tak mocno, że trzeba było szybko ją przewijać. Po takiej akcji dziecko spokojnie spało dalej.
Nocna przekąska
Głód również może spowodować wybudzenie naszej pociechy. Przy mniejszym dziecku sprawa jest oczywista. Przy większym jednak odradzałbym takie postępowanie. Dlaczego? A chce Wam się co noc wstawać, szykować butelki, dorabiać mleka itd.? Mnie nie. Więc o jedzeniu moja Żaba może zapomnieć. Nie będę jej do takiego rytuału przyzwyczajał a sądzę, że szybko wpadłaby w nawyk. W zamian proponuję dwie metody. Pierwsza polega na podaniu dziecku większej ilości mleka przed snem. Druga zaś... o tym za chwilę.
Małe dziecko też nie wielbłąd
Sami potrafimy przebudzić się z tego prozaicznego powodu w nocy. Nie inaczej jest z dzieckiem. Gdy jest upalna noc lub zbyt ciepło w pomieszczeniu, możemy być pewni, że maluch przypomni o sobie. Zresztą woda to fantastyczne rozwiązanie na głód malucha.
„Nic, ... chciałem się tylko upewnić, że jesteś”
Ta sytuacja jest u nas na porządku dziennym, a nocnym w szczególności. Mysza nie wyobraża sobie jakiejkolwiek egzystencji bez mamy. Mama musi być w każdej chwili na wyciągnięcie ręki. Dlatego też w nocy układa się tak, aby czuć mamę nogą lub ręką. Często się przebudza na szybką kontrolę. Gdyby okazało się, że mamy nie ma lub zamiast mamy jest ktoś inny (np. ja), jest wielki płacz i lament. Mam nadzieję, że z tego wyrośnie i to jak najszybciej.
„Dzień cudowny... Lecz czy głowa ma wytrzyma?”
Nasze małe dziecko codziennie poznaje otaczający je świat. Doświadcza nowych przeżyć. Znajduje się w nowych sytuacjach. Wszystko to może się odbić na późniejszym śnie. Właśnie wtedy nowe informacje próbuje poukładać sobie na półkach w maleńkiej głowie. Dlatego trzeba pamiętać, aby dziecko emocjonalnie „schłodzić”. Kąpiel, masaż czy zwykłe przytulenie i pogłaskanie powinno w tym pomóc.
Właśnie przeczytaliście główne powody przebudzania się mojego dziecka w nocy. Pewnie można by tu wymieniać wiele innych przyczyn takich zaburzeń. Mnie samemu przyszły właśnie do głowy choćby za długi sen w dzień, czy zwracanie uwagi na to, by dziecko spało w miejscu, gdzie zasnęło. A może jest zbyt głośno, bądź właśnie ściągnięte prześcieradło wchodzi mu pod łopatkę. Mam nadzieję, że ci, którzy mają problem z budzeniem się dziecka w nocy znaleźli tu odpowiedź.
Na dobrą sprawę zawsze znajdzie się coś. U nas już kilka razy zdarzyły się noce bez pobudki, przespane w całości. Jednak nadal to rzadkość. Myślę, że ząbkowanie jako jeden z elementów zakłócających sen będzie nam się dawało we znaki jeszcze długi czas.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby u Was było coraz więcej przespanych nocy.
U nas w nocy już nie jest źle, ale bywało koszmarnie. Marzeniem jest, żeby Mysza przesypiała całą noc w swoim łóżeczku :).
UsuńGdy przeczytałam fragment o układaniu się Ady tak żeby czuć mamę to aż się uśmiechnęłam do ekranu. Dzieci są cudowne, a ja właśnie się złapałam na tym, że nic o Twojej żonie nie wiem. Być może przeoczylam jakiś wpis o niej, bede szukać :)
OdpowiedzUsuńWzmiankowo wspominałem o niej parę razy, ale się nie rozpisywałem, więc poszukiwania daremne. Chyba, że spróbujesz zlepić z kawałków jej postać :). Cóż, może rzeczywiście postępuję jak wszystkie media i nie wspominam o kimś, kto jest dla mnie chodzącym ideałem sądząc, że nikogo to nie zaciekawi :).
UsuńNasza Niunia najczęściej budzi się właśnie przez smoczek, aby nie trzeba było go w panice szukać kupiłam smoczek świecący z Nuk-a ;-) Czasami też zakopie się w kołderkę i nie może się przekręcić lub zgłodnieje :-)
OdpowiedzUsuńTeż żona kupiła taki świecący smoczek, mimo mojego sprzeciwu. Nie dość, że krótko świeci, to wydaje mi się, że to nic zdrowego. Dlatego używamy "analogowych bez wodotrysków" :).
UsuńTeż mam wątpliwość czy jest zdrowy. Zazwyczaj kładziemy Niunię ze zwykłym a ten leży jako rezerwowy koło łóżeczka, nasz dosyć długo świeci..
UsuńI masz rację, niech sobie leży, gdyby co. Lepiej niech maleństwo raczy swoje podniebienie klasykami :).
UsuńDobre spostrzeżenia. Wątpię, żeby po pierwszym zapłakaniu w nocy rodzic wiedział, co się stało, więc i tak zostaje metoda prób i błędów :)
OdpowiedzUsuńNie ma prawa wiedzieć. Dokładnie jest tak, jak powiadasz. Zostaje obserwacja i wyciąganie wniosków. Sądzę jednakowoż, że po przeczytaniu tego tekstu może być rodzicowi troszkę łatwiej :).
Usuńnie śpimy już ponad 3 lata....w sumie to odkąd nocny cykl przyjął obraz w postaci "tuptuptup Żuk ląduje u nas" to zaczyna przesypiać już większość nocy. Także kładziemy o 20 ją u niej o 23 ląduje u nas i jak nie ma zbyt wielu wrażeń to niczego nie przeżywa i śpi....ja trochę gorzej bo uwiera mnie jej stopa między żebrami ale to szczegół. Idzie się przyzwyczaić do wszystkiego. A ja tego mojego niespania nie zamieniłabym na nic w świecie na czas kiedy jej nie było. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiektórzy powiadają, że właśnie po trzech latach można się wreszcie wyspać. Myślę, że pod Twoim ostatnim zdaniem podpiszę się wszystkimi kończynami nie tylko ja, ale i 99% rodziców :)
UsuńZawsze uważałam, iż jesteśmy szczęściarzami w temacie pobudek nocnych. Gdy syn w końcu wyszedł ze szpitala był tak ''ustawiony'', że budził się w nocy na jedno jedzenie (którego i tak szybko odstawił) i pięknie spał. U nas nie było jednak problemów z wypadającym smoczkiem, gdyż mały nigdy go nie lubił...wolał swoje paluszki, które mają tą przewage nad smoczkiem, że zawsze są pod ręką i nigdy się nie gubią ;) - potrafił w nocy się obiudzić i sam pocieszyć palcami. Jak na ironię tych nieprzespanych nocy jest więcej teraz niż kiedyś - a bo to nie strawił czegośc a to znów coś mu się przyśniło.
OdpowiedzUsuńOj to rzeczywiście szczęśliwcami jesteście. My mieliśmy zabawne noce, choć wiem, że inni mają gorzej, więc narzekać nie będę. Teraz już to jakoś sensowniej wygląda. Mam nadzieję, że przynajmniej tak przez jakiś czas już będzie. Wam też życzę długich i przespanych nocy :).
UsuńU nas jeszcze ani razu nie zdarzyła się noc, która byłaby w całości przespana, jeszcze muszę sobie trochę poczekać :(
OdpowiedzUsuńAleż Kasiu, czekanie w tak miłym towarzystwie zapewne będzie przyjemnością :))))
UsuńNiezła analiza:) I udało się?
OdpowiedzUsuńZdarza się czasami mały, nocny raban (pampersik albo picie), ale poza tym spoczko :)
UsuńMy to chyba szczęściarze jesteśmy, bo nie licząc pierwszych miesięcy życia małej, kiedy musiałam do niej wstawać na karmienie, to Gaja śpi dobrze i nie budzi się w nocy. Bardziej my, ponieważ mała ciągle się wierci i zrzuca kołdrę, więc latamy do jej łóżeczka non stop:). U nas tak wyszło, że od początku śpi sama, z czego jestem bardzo zadowolona, bo każdy ma swoją przestrzeń:).
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak ja Wam tego spania w swoich łóżkach zazdroszczę. Moja Mysz ma swoją dziurkę w łóżku mamy i mama jest w tym łóżku niezbędna. Hm, kiedy się to zmieni?
UsuńKiedyś pewnie powspominacie te nocki z uśmiechem czas tak szybko ucieka....
OdpowiedzUsuńPewnikiem będzie tak, jak powiadasz. Dlatego dla równowagi można dzisiaj troszkę pokaprysić :)
UsuńA u Nas jest tak, że Hanulkowe łóżeczko jest dostawione do Naszego. Zasypia u siebie, ale w nocy, jak tylko zechce jej się pić, albo potulić, to turla się do Nas :) Z reguły jest to nad ranem, chociaż ostatnio zdarza się częściej- zęby?!
OdpowiedzUsuńJak wcześniej w trójkę próbowaliśmy się zmieścić na jednym łóżku, to było nie wygodnie strasznie, ale takie dostawione łóżeczko Nas poratowało. Każdy śpi na swoim, a jak trzeba, to nawet nie muszę się z łóżka podnosić, żeby Hankę nakarmić :) A czasem, to Hanka przeturla się, sięgnie po cycusia i albo zawoła kilka razy mamo, albo cichaczem to robi :)
To fajnie wymyśliliście. U nas byłoby to trudne. Wtedy już w ogóle nie moglibyśmy się po pokoju poruszać. A jak znam życie, Ada od razy sturlałaby się ze swojego na nasze. Taki jest z niej uparciuszek :).
Usuń