
Jak dobrze wiecie, często lubię wracać do swoich młodzieńczych lat.
Posiadanie maleńkiego dziecka jeszcze bardziej moje wspomnienia
przywołuje. Przy okazji te wspominki sprawiają mi olbrzymią frajdę.
Posiadanie maleńkiego dziecka jeszcze bardziej moje wspomnienia
przywołuje. Przy okazji te wspominki sprawiają mi olbrzymią frajdę.
Nie dalej, jak wczoraj patrząc na moją córeczkę bawiącą się beztrosko małymi bucikami, zacząłem się zastanawiać, czy chciałbym znowu być dzieckiem. Czy chciałbym cofnąć czas i wrócić do tamtych lat. Odpowiedź, jak się pewnie domyślacie, mogła być tylko jedna. No dobrze, ale dlaczego? Co wtedy było takiego fajnego, czego nie ma dzisiaj? Czym różnią się dzisiejsze czasy od tych odległych? Dumając nad tymi, z pozoru prostymi pytaniami, powstała lista 20 przyczyn. Przyczyn, dla których chciałbym ponownie być małym brzdącem. Czas, aby Wam ją zaprezentować. Chciałbym ponownie być dzieckiem...
- bo najsmaczniejszym posiłkiem były zielone jabłka zrywane prosto z drzewa w sadzie dziadka
- bo żeby spotkać kolegę wystarczyło wyjść na dwór
- bo w szkole imponowało się wynikami w nauce lub w sporcie
- bo można było kichnąć z pełną buzią zupy i to bez konsekwencji
- bo widok chłopaka grającego w gumę z dziewczynami nie oznaczał, że chce zostać dziewczynką
- bo kłótnia kończyła się stwierdzeniem: „dobra, już się nie gniewam”
- bo kanar nie wlepiał mandatu za brak biletu w autobusie
- bo największym kalibrem broni była proca schowana za paskiem
- bo wyrazy uwielbienia w stosunku do koleżanek okazywało się bardziej subtelnie
- bo chleb z cukrem smakował obłędnie
- bo wystarczył jeden przyjaciel z klasy a nie tysiące na portalu społecznościowym
- bo można było pisać niewinne listy miłosne
- bo czasami mama pozwoliła obejrzeć Kojaka
- bo kałuże miały w sobie tak silny magnez, że przyciągały
- bo jeden zwykły klocek służył do zobrazowania wszystkiego
- bo najlepszym lekarstwem na skaleczenie był buziak mamy
- bo szczytem marzeń był elektronik z melodyjkami
- bo do zostania Szurkowskim wystarczał tylko jeden kapsel
- bo oranżadę jadło się z dłoni a nie piło z plastikowej butelki
- bo można było wskoczyć po szkole do antykwariatu i poczytać Kajka i Kokosza
foto: Todd Quackenbush
O matko! Poryczałam się strasznieee, tak mnie wzruszył Twój wpis! Wszystko co napisałeś jest mi tak dobrze znane i czasem za tym tęsknie i przykro mi, że w dzisiejszych czasach dzieciństwo wygląda zupełnie inaczej...chciałabym, żeby kiedyś moje dziecko miało takie wspomnienia.
OdpowiedzUsuńOj tak Kasiu, to były czasy. Będę chciał mojej Adzie pokazać takie życie. Zobaczymy, czy jej się spodoba... oby :).
UsuńP.S. Nie wiem czy już pisałam - fajna metamorfoza bloga! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :). Sądzę, że jesteś pierwsza, więc tym większe buziaki :)
UsuńBo można było grać w gumę, w szukanego, czy przesiedzieć pół dnia na trzepaku. Bo wtedy słuchało się kolegów i patrzyło im w oczy, a nie tak jak teraz, każdy ma wzrok wlepiony w smartfona. Bo żyło się lepiej i bez nadęcia. Bo było się młodym i beztroskim, Bo zjadało się Vibovit przed wypiciem i cały dzień czekało się na Smerfy:). Bo Dynastię się oglądało:).
OdpowiedzUsuńNa razie tyle- może później jeszcze mi coś wpadnie do głowy:).
A wiesz, że Dynastię też oglądałem. Kompletnie nie wiem z jakiego powodu. Może dlatego, że mama oglądała... ale z tego powodu nie przychodziłbym specjalnie z dworu? Nie wiem, poddaję się :).
UsuńBo miłość okazywało się rodzicom siedząc im na kolanach. Można było robić to co teraz "nie wypada" i czekało się na to czego wtedy "nie było wolno".
OdpowiedzUsuńDokładnie. Nie tylko miłość okazywało się rodzicom, ale... a może przede wszystkim szacunek.
UsuńBo do dobrej zabawy wystarczył kawałek kredy i pudełko po paście do butów. Bo dziecko potrafiło cieszyć się z wszystkiego...
OdpowiedzUsuńA jeśli i tego nie było, to też się coś wymyśliło :)
UsuńPiękne, aż chciałoby się wyrzucić z domu komputer, żeby tylko dziecko miało normalne dzieciństwo, ale wtedy nie przeczytałabym Twojego postu i następnych też nie :)
OdpowiedzUsuńOt i powstał dylemat nie lada. Komputer odpalać wieczorem, kiedy dziecko śpi. W ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu upieczesz :)
UsuńTak! Ja też chcę wrócić do przeszłości...
OdpowiedzUsuńNa chwilę - rzecz jasna
Nic prostszego, wsiadaj i zapinaj pasy.
Usuńbo cały dzień wypełniało się pilnie obowiązki żeby wieczorem móc ganiać się w podchody, w piaskownicy wystarczała tylko 1 łopatka i kubek po śmietanie, do wysłuchania ulubionej audycji w radio starczało stare radio w kształcie skrzynki....kanapkę z cukrem do tej pory zdarza mi się zjeść - mój mąż się wtedy ze mnie strasznie nabija....
OdpowiedzUsuńCzasem nie poczęstuj męża, bo zje Ci wszystko :). A z tymi obowiązkami to różnie bywało. U mnie chyba na pozycji numer jeden była piłka, dopiero wieczorem była posiadówka nad lekcjami. No chyba, że mama pogoniła :).
UsuńBo pod blokiem był tłum dzieci w różnym wieku, które bawiły się razem, bo nikt nie przechwalal się ze ma airmaxy i iphone i to nie one załatwialy akceptację i sympatię, bo czytanie książek nie było obciachem.
OdpowiedzUsuńP. S a ja jadłam chleb że smietana i cukrem- babcia mi robila...
No proszę, jak babcia Ci dogadzała! Taka babcia to skarb... szczęściarz z Ciebie :))
UsuńTak, babcia była cudowna, najlepsza, ale zmarła gdy miałam 7 lat...
UsuńRozumiem Ciebie, moja przybrana babcia, o której parę razy wspominałem na blogu, też odeszła, gdy miałem 7 lat.
Usuńmnie mama ścigała regularnie więc obowiązki weszły mi w krew...
OdpowiedzUsuń... mnie też ścigała, zwłaszcza na początku i też mi w krew weszły. Tyle tylko, że kolejności sobie inaczej ustawiłem :)
UsuńBo życie toczyło się naprawdę, na podwórku, w szkole, na wsi u pradziadków a nie w wirtualnym świecie przed telewizorem lub komputerem...
OdpowiedzUsuńTak, sądzę, że dobrze by było, gdyby z dwa razy w tygodniu na 24h wyłączali prąd. Młodzi mogliby wtedy zrozumieć, o czym my w ogóle mówimy.
UsuńTo święta prawda!!! :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze lubiłam pić Kaskadę :D
A jak wybywałam rano z domu, to wracałam wieczorem... mama nie wiedziała nigdy, gdzie się szwędam... a teraz? aż strach dziecko z oka spuścić pod blokiem... to smutne :(
Dokładnie, miałem to samo i tylko prikaz, że o tej i o tej mam być w domu. Się na tym świecie kompletnie popieprzyło :(.
Usuńbo liście babki i woda z gliną były najlepszą zupą na świecie :)
OdpowiedzUsuńPrzepisu nie znam, bo mnie w domu nie było. Siedziałem wtedy obok, na płycie betonowej, bo... poszedłem do pracy :)
UsuńNaprawdę. Naprawdę.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMyślę, że większość z nas chciałaby choć na chwilę cofnąć czas. To za co cenię najmłodsze lata, ale nawet nastoletnie czy studenckie to beztroska, brak lęku i częściowo 'młodzieńcza głupota' wiążąca się bezpośrednio z tą pierwszą. Jako dziecko nie byłam bojaźliwa w tak wielu kwestiach w przeciwieństwie do teraźniejszości kiedy znam potencjalne konsekwencje uczynków. Żyłam pełnią życia.
OdpowiedzUsuńW ten sposób żyło się bardzo prosto, ale ta prostota była rzeczywiście urocza.
Usuń