Jak zrobić choinkę i nie tylko

17 comments


Cześć wszystkim! Znów korzystając z chwili czasu wpadłem na momencik, żeby się pochwalić. A co :). Właśnie udało mi się skończyć kalendarze, które będą prezentami. Skończyć, to może nie za dobre słowo, bo trzeba go jeszcze zabindować. Ale to już bułka z masłem. A skoro skończony, jest więc okazja, żeby go zaprezentować. W sumie powstały dwie wersje, jedna dla nas, druga dla rodziców. Różnią się tak naprawdę tylko zdjęciami.


No, to mniej więcej tak będzie wyglądał. Skoro już tu jestem, pokażę Wam, co jeszcze świątecznego udało mi się wykonać. Mam na myśli dwa pomysły na fajną choinkę, którą każdy z Was może sobie wykonać. I znów uwaga, zdjęcia nie oddają tego, jak choinki naprawdę wyglądają. Musicie uwierzyć, że prezentują się znacznie lepiej. No dobra, dość tłumaczeń, oto one.


Pierwsza choinka została podpatrzona w jakimś kolorowym czasopiśmie. Bardzo mi się spodobała. A jeśli mi się coś podoba, muszę to mieć. Dlatego zakasałem rękawy i ... mam :). Króciutko opowiem, jak się do niej zabrać. Do jej wykonania potrzebujemy sklejkę o grubości około 6 mm. Wycinamy z niej koło na podstawkę i trójkąt. Malujemy je białym akrylem i zostawiamy do wyschnięcia. Potrzebujemy jeszcze drewniany pręcik, który z jednej strony frezujemy, aby przykleić go do trójkąta na zakładkę. Jego również malujemy akrylem. Kiedy wszystko wyschnie, w kółku wiercimy otwór o średnicy naszego pręcika i wszystko łączymy za pomocą wikolu. Po wyschnięciu zostaje nam tylko dekoracja. Oczywiście nie muszę wspominać, że każdy z Was może to zrobić wedle własnego uznania. Ja wykorzystałem do tego tasiemki, cekiny i kawałek papierowej chusteczki.

Jeśli zaś chodzi o drugą choinkę, wykonałem ją z kartonu, sznurka, koralików, tasiemki i papieru. Najpierw z kartonu wycinamy i sklejamy tubę. W środek tuby można wkleić kołeczki wykonane z cienkich patyczków, które wzmocnią konstrukcję. Na nie można przykleić okrągły kawałek papieru, aby zamaskować połączenia. Naszą tubę obklejamy sznurkiem, który przyklejamy wikolem. Na sznurek naklejamy ozdobną tasiemkę. Teraz czas na koraliki, które przyklejamy klejem z pistoletu. Tak samo robimy z gwiazdkami wyciętymi z papieru. Na szczycie tuby wklejamy gwiazdkę (ja tylko taką miałem pod ręką). Po wyschnięciu całą konstrukcję malujemy złotym lakierem. Kiedy wyschnie możemy się cieszyć naszą choinką. Na dzisiaj to koniec. Hi, hi poczułem się przez chwilę, jak Adam Słodowy :). Pa, pa.

W trakcie gonitwy

20 comments
Witajcie. Podziwiam Was, że macie czas  na prowadzenie bloga. Przyznam się, że ostatnio ja nie mam czasu na nic. Cały czas gonitwa przy mojej Adusi i za Adusią. Cały czas coś się dzieje. A kiedy maleństwo pójdzie spać, powolutku staramy się wszystko poukładać, bo święta lada chwila. Nie mam czasu nawet wejść na Wasze blogi i Was popodglądać, z czego jestem bardzo niezadowolony. Nie myślałem, że potrafię się od tego uzależnić. No, to może za mocne słowo, ale nie wchodząc odczuwam, że czegoś mi brakuje. Ostatnio spod mojej ręki wyszło parę kartek, które możecie zobaczyć poniżej.


Oczywiście na żywo wyglądają znacznie fajniej (zastanawiałem się czy w ogóle w takiej postaci je pokazywać), w tym wypadku aparat sporo zabiera. Czas pomyśleć wreszcie o kupnie jakiegoś normalnego sprzętu, bo czasy camery obscura już chyba przeszły do lamusa. Tak, to chyba dobry pomysł, zna ktoś może numery, które padną w następnym losowaniu Totka? Prócz tego leży w powijakach kalendarz, który robię dla najbliższych. Oczywiście jego gwiazdą będzie Ada. Muszę jeszcze dorobić jakieś sprytne zdjęcie grudniowe, szybka korekta i wszystko można składać do druku.

Odłogiem leży też projekt kartki świątecznej i sam nie wiem, czy przed świętami zdążę. Pomysł po głowie się niby krząta, ale kiedy to wykonać? Od paru lat bowiem mam w zwyczaju na święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy przygotowywać takowe kartki. Obdarowuję i wysyłam je najbliższym. Sam pomysł kartek świątecznych zaczerpnąłem od mojego Mistrza, u którego miałem okazję terminować. Moje kartki różnią się rzecz jasna od mistrzowskich techniką. Nie mam niestety możliwości bawienia się w akwafortę, więc do swoich używam komputera. Zobaczymy, co to będzie. Jeśli mi się uda, na pewno poprzez mojego bloga obdaruję nią Was wszystkich. A tymczasem gnam do następnych zadań :). Do szybkiego, mam nadzieję, zobaczenia. PS. Nie przepracowujcie się!

Moje dziecko skończyło dziesięć miesięcy

11 comments

Dziesięć miesięcy strzeliło, więc czas na małe résumé. Adusia waży 7,760 g. A mierzy 69 cm. Oczywiście te pomiary są orientacyjne, ponieważ wiadomo jak odbywa się ważenie i mierzenie w przychodni. Ale już wizualnie wydaje się większa. Kiedy patrzę na nią, gdy śpi w łóżku widać, że jest z niej już niezłe kobieciątko. Przestaje się powoli mieścić w nosidełku. Jej waga również wzrosła. Kiedy biorę ją na ręce czuję, że to już nie ten malutki, drobny szkrabik. Ada doskonale siedzi i bardzo dobrze porusza się na czworakazauważalna jest też zmiana tempa poruszania się. Gdy jej się nie spieszy, bądź jest śpiąca, robi to leniwie. Gdy natomiast zależy jej na czasie, zdecydowanie przyspiesza. Ogranicza ją tylko szybkość przebierania nóżkami. Wygląda to przeuroczo, zwłaszcza kiedy wracam do domu a mała rzuca wszystko wybiegając do przedpokoju. Miśka już staje i robi to bardzo sprawnie. Oczywiście do wstawania czy stania potrzebuje różnych rzeczy lub osób. Bywają jednak momenty, kiedy Ada stoi parę sekund bez przytrzymywania. Potrafi także sprawnie poruszać się, przytrzymując napotkanych przedmiotów. Zdarza się też, że zafrapowana zabawą przykucnęła i paręnaście sekund spędziła w takiej pozycji, doskonale balansując ciałem.

Mysza jest bardzo spostrzegawcza. Obserwuje otaczający ją świat z dużym zainteresowaniem. Nic nie umknie jej uwadze, zwłaszcza kiedy ktoś weźmie do ręki pilota czy telefon komórkowy. Wyczuwa i lubi, aby któryś z rodziców był przy niej przez cały czas. Jednak kiedy zostaje na chwilę sama, od razu zaczyna szukać rodziciela i podąża w jego kierunku. Ada stała się czulsza. Przy noszeniu kładzie już główkę na ramieniu i przytula się. Potrafi też siedzieć jakiś czas przytulona do mamy. Do tej pory nie potrafiła usiedzieć ani chwili.  Zauważa i zbiera wszystkie paproszki, które niestety ładuje do buzi. Musimy więc bardzo uważać, aby nie zostawić czegoś niebezpiecznego w zasięgu jej ręki. Małe rzeczy chwyta bez problemu z pomocą kciuka i palca. Większe całą dłonią. Nawet ciężkie, jak na nią książki potrafi podnieść jedną ręką.

Adusia lubi, kiedy ktoś z nią się bawi. Poproszona, chętnie oddaje i bierze zabawkę. Potrafi bawić się piłką potoczoną w jej kierunku. Próbuje wtedy odrzucać ją w drugą stronę. Protestuje, głośno krzycząc i płacząc, kiedy ktoś próbuje zabrać jej zabawkę. Potrafi szukać i wyjmować zabawki z pudełka. Najbardziej lubi drewniane klocki, które z uporem maniaka bierze do buzi. Boi się natomiast zabawek grających, do których jednak przełamuje się po pewnym czasie. Przy zabawie z innym małym dzieckiem zabiera mu zabawkę, ale niekoniecznie jest zainteresowana tym, aby się nią bawić. Potrafi bawić się w „kosi-kosi”, niestety gorzej idzie z „pa-pa”.

Malutka wypowiada słowa: mama, Ada, am am, baba. Niestety tata dalej nie słyszałem. Trudno jednak na tym etapie zmiarkować, czy już rozumie znaczenie tych słów. Kiedy mówię do niej „nie”, z malującym się na jej twarzy uśmiechem próbuje robić zakazaną czynność  dalej. Czuję, że to akurat słowo rozumie doskonale, ale bawi ją łobuzowanie. Kiedy gaworzy, wraz z żoną włączamy się do dialogu. Widzimy, że Miśce to odpowiada. Podczas rozmowy stara się nas obserwować, zwracając baczną uwagę na nasze usta. Adunia lubi upuszczać z wysokości różne przedmioty i patrzy, co się z nimi stało. Ostatnio zaczęła bać się głośnych rzeczy. Wyraźnie reaguje płaczem na nowe grające zabawki, o których już wspomniałem, ale i na np. odkurzacz czy pralkę.

Duszek ma apetyt, ale sama nie dopomina się jedzenia. Pije mleko. Dodatkowo karmiona jest słoiczkami z warzywami, mięsem czy rybami. Dostaje też w gryzaczku owoce. Ponieważ łatwo się niecierpliwi, musimy w karmieniu wykazywać się szybkością. Częstujemy ją także chrupkami, które je sama, przefikuśnie obracając i odrywając kawałki. Tak samo dzieje się, kiedy dostaje skórkę chleba. Dodatkowo stara się zbierać kruszynki, które wkłada do buzi. Co prawda sama nie pije z butelki czy z kubka, ale za to pomaga, podtrzymując naczynie. Mimo tego, że przed chwilą jadła, reaguje na posiłki rodziców. Z wielką ochotą podchodzi i domaga się poczęstowania. Taka sama sytuacja ma miejsce z piciem.

Przez te dziesięć miesięcy dorobiliśmy się jednego zęba, który całkiem niedawno pojawił się w malutkiej buzi. Na domiar tego Mysza dość krótko śpi w dzień, natomiast w nocy nie chce spać sama (pisałem o tym w poprzednim poście). Jednak razem z mamą potrafi przespać spokojnie całą noc. Najlepiej czuje się z rodzicami, niestety nie przepada za innymi osobami. Może przez jakiś czas zostać w towarzystwie np. babci, ale najlepiej, gdy w pobliżu jest któryś z rodziców. Gdy ich nie ma zaczyna się gromki płacz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...