Skaza białkowa lub AZS

7 comments
Odzywam się po dłuższej przerwie. Trochę trwała i była spowodowana małą walką. Otóż od pewnego czasu na twarzy Dusi zaczęły się pojawiać małe, białe krostki. Na początku myślałem, że to potówki. Jednak po pewnym czasie zaogniły się. Na policzkach powstała wręcz czerwona, sucha skorupka (co widać na zdjęciu). Poza tym mała była strasznie niespokojna zarówno przed, podczas, jak i po jedzeniu. Oczywiście nie muszę mówić, że w ruch poszedł internet. Wyglądało na to, że mała dostała skazy białkowej lub atopowego zapalenia skóry (w internecie jest pełno informacji na ten temat, więc bez sensu jest je dublować). Jedno i drugie wygląda podobnie.


Widząc, co się dzieje udaliśmy się w te pędy do lekarza. I tak biegaliśmy od jednego do drugiego. Każdy wysyłał nas do innego nie stawiając jasnej diagnozy. Najpierw pediatra zaaplikował Delikol na kolki i kazał obserwować dziecko. Stan się pogarszał i widać było, że dziecko się strasznie męczy, nie wspominając o wyglądzie twarzy. Nie czekając do następnej wizyty postanowiliśmy udać się na pomoc doraźną. Tam pani doktor była wyraźnie niezadowolona z naszego przybycia. W sumie ją rozumiem, lepiej poleżeć bykiem w weekend na dyżurze i nic nie robić, przytulając za to sporą kasę. Po przebadaniu stwierdziła jednak, że zachowanie małej nie jest takie, jak być winno. Zamieniła Delikol na Esputicon. Przepisała robiony krem z witaminami do smarowania buzi i probiotyki Bio Gaia. Doszukała się także pleśniawek w buzi, na które mieliśmy aplikować Nestatynę co osiem godzin. Nie ukrywam, że cały czas chodziło mi po głowie odstawienie mleka matki na pewien czas i zastąpienie go Bebikonem Pepti. Żaden z lekarzy nie chciał jednak przystać na mój pomysł. Po paru dniach bez poprawy znaleźliśmy się znów u pediatry, który wprowadził maść do buzi z antybiotykiem Mupirox i skierował nas do alergologa. Przyznam się, że w tym momencie przestało mnie to już bawić. Oczywiście na wizycie u alergologa się pojawiliśmy, ale wymusiłem na nim receptę na wspomniane mleko. Dodatkowo wprowadził maść sterydową Pimafucort. Nie uśmiechał mi się pomysł smarowania Ady taką maścią, ale z dwojga złego spróbowaliśmy. Dosłownie po trzech smarowaniach buziaczek zaczął wyglądać o niebo lepiej. Od razu mała dostała także nowe mleczko. Zaczęła być także kąpana w emolientach. Tydzień minął i dziecko zachowuje się zupełnie inaczej. Twarzyczka jest ładna, Miśka jest spokojniejsza i wreszcie zaczęła się uśmiechać. Widząc to odstawiliśmy wszystkie maści, zostawiając tylko tą z witaminami. Nie aplikujemy też Esputiconu. I co najważniejsze, powracamy do mleka matki, która omija w swojej diecie wszystko, co pochodzi od krówki. Dodatkowo smarujemy nosek żelem Pantherin. Tu mała uwaga. Powinno się pamiętać, aby niemowlakowi nie stosować wody morskiej w aerozolu. Dziecku, które cały czas leży, wszystko spływa do zatok i o problem nie trudno. Taki spray można stosować, kiedy dziecko już siada.

Na razie Adulek jest radosny i spokojny. Nie ma śladu po wykwitach na buzi. Oczywiście czasami w dzień ładnie śpi a czasami cały dzień rozrabia. Ale to już chyba taki jej czar. Tak czy inaczej i tak ją kocham :)

Wieczorne rozmyślanie

5 comments
Dziewczyny się pospały. W domu nastała błoga cisza. Tylko tatulo na posterunku, cieszy się, że nie musi zmywać. Niestety dziś go jednak to nie ominie. Nic to. Ważne, że malutka wreszcie zasnęła. Męczyła się znowu po jedzonku. Śmiesznie teraz wygląda, rozciągnięta na całym łóżku mamuni. Ojciec przy usypianiu kolanem podpierał się o podłogę, teraz córcia nie pozostawiła mu miejsca nawet na siwy włos. I pomyśleć, jak życie może zmienić się w przeciągu miesiąca. To był mój pokój, moja szafa, moje biurko i… moje łóżko. Dziś z tego wszystkiego ostała się tylko kolekcja dzwoneczków, ze zdziwieniem przyglądających się zapewne temu całemu zamieszaniu. Ja z całym dobytkiem, nie pytany o zdanie, zostałem wyeksmitowany do dużego pokoju a na stare śmieci, jeśli zajdzie taka potrzeba (a zachodzi ona standardowo co dwie godziny), jestem przywoływany donośnym zaproszeniem małej lokatoreczki. Tetrykujesz Waszmości troszkę – mógłby ktoś powiedzieć. A i owszem, ale troszeczkę rzecz jasna. Tak naprawdę dziwnie od razu tą całą gonitwę polubiłem. I zmywanie i wyparzanie, sprzątanie i prasowanie. Przewijanie i karmienie już też wychodzi, jakbym robił to od zawsze. Najtrudniej jest uśpić Milusię. Ale gdy to się uda, nadchodzi nagroda. Nie wiem jak Wy, ale ja mogę siedzieć całymi godzinami i patrzeć na tą niewinną śnupkę, pomrukującą od czasu do czasu, z pojawiającym się niekiedy łobuzerskim uśmieszkiem. Oglądać te małe rączki z drobniutkimi paluszkami, które za chwilę zaczną ściągać wszystko ze stołu. Te chwile są dla mnie bezcenne. A ponieważ takowa właśnie nastała, niechybnie lecę oddawać się jej bez reszty. Dobranoc


USG niemowlaka

Leave a Comment


Jesteśmy już z moją Dusią po bilansie okresowym. Wypadło pomyślnie. Wygląda na to, że mała rozwija się prawidłowo. Oczywiście ostro przybrała na wadze, ale za to nie urosła. Podobno pierwsze dwa, trzy pomiary mogą być takie same a nawet centymetrów może ubywać. Nie ma się jednak czym przejmować, ponieważ dziecko na bilansie jest inaczej mierzone niż po porodzie.

Teraz rozpoczęliśmy maraton USG. Na początek poszło USG ciemiączka jako profilaktyka po wizycie u neurologa. Z reguły wykonuje się je u wcześniaków. Dzięki takiemu badaniu można stwierdzić wady centralnego systemu nerwowego. Badanie trwało około 10 minut.

W tym tygodniu wybieramy się na USG jamy brzusznej. Zostaliśmy na nie skierowani, ponieważ Dusia po jedzeniu strasznie płakała. Jeśli czytaliście poprzedni wpis wiecie, że przyczyną były prawdopodobnie witaminki. Na jakiś czas się uspokoiła ale mam wrażenie, że ostatnio znów jest marudna. Więc takie badanie nie zaszkodzi. Warto wtrącić w tym momencie, że dziecka specjalnie przed badaniem USG nie trzeba przygotowywać. Warto jedna je nakarmić, aby było spokojniejsze. Warto też dzień wcześniej zaaplikować kropelkę Esputiconu, aby nie gromadziły się nadmierne ilości gazów i nie tworzyły się wzdęcia. Tuż przed wejściem na badanie można zmienić pieluszkę na nową dla komfortu małego pacjenta.

Maraton ów zakończymy USG stawów biodrowych. Wykonuje się je w celu wykrycia dysplazji stawów biodrowych. Jeśli w porę nie wykryje się takiego schorzenia, może ono prowadzić do nieodwracalnych wad postawy czy problemów w chodzeniu. Uważajcie drodzy czytelnicy i zamawiajcie to badanie znacznie wcześniej, ponieważ kolejki z pacjentami są milowe. Pierwsze badanie wykonuje się z reguły do 6 tygodnia życia dziecka. To najwyższa pora, aby przy złych wynikach poddać dziecko rehabilitacji. Badanie takie powinno się  powtórzyć, kiedy dziecko będzie miało pół roku. Mam nadzieję, że Duśka przejdzie te wszystkie badania spokojnie i nie wykryją one jakiś nieprawidłowości.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...