Słów parę o materacu

3 comments


Czasu coraz mniej, dlatego w weekend postanowiłem przygotować pokój dla dziecka. Część gratów, mówiąc kolokwialnie, wyleciało, część natomiast zmieniło miejsce ustawienia. Pojawił się nowy mebel w postaci łóżeczka. W tym wypadku dopisało mi szczęście, ponieważ udało mi się je pożyczyć. Musiałem je tylko odnowić, ponieważ poprzedni robaczek troszkę je pogryzł. Jeśli ktoś z Was będzie chciał pomalować swoje łóżeczko, powinien pamiętać, aby użyć do tego emalii akrylowej. Dziecko w pewnym wieku lubi sprawdzać zęby na tym meblu, więc ważne jest, aby nie miało do czynienia ze zwykłą farbą na bazie rozpuszczalnika.

Ponieważ łóżeczko już stoi, dziś parę słów o materacu. Jaki kupić? Wbrew pozorom nie jest to prosta sprawa. Wynika to z ilości rodzajów oferowanych na rynku. Na początku trzeba znać wymiary łóżeczka (to informacja dla zakręconych :)). Moim zdaniem materac powinien być nowy a nie przechodzony. Dlatego nie starałem się go pożyczyć. Chcę, aby materac układał się od początku pod dziecko a nie dziecko dostosowywało się do wgnieceń i nierówności starego materaca. Przy kupnie materacyka trzeba zwracać uwagę na to, jakie posiada certyfikaty i atesty. Ważnym czynnikiem jest też cena. Nie chciałem niepotrzebnie wydawać około 1000 zł na materac np. termoelastyczny. Moim zdaniem jest to zbytek. Ważne też, aby materac nie był zbyt twardy, ale i zbyt miękki. Słyszałem również, że w materacach gryczanych powstają grzyby. Nie wiem na ile to prawda, ale świadomość tego skutecznie mnie do nich zniechęciła, mimo że jest ich na rynku najwięcej. Zdecydowałem się na polski materacyk lateksowo-kokosowy. Dzięki użyciu kokosa materac zapewnia odpowiednią cyrkulację powietrza. Zapobiega także odkształcaniu się. Posiada właściwości antyalergiczne i antybakteryjne. Na początek dziecko będzie leżeć na naturalnym włóknie kokosowym łączonym naturalnym lateksem. Dopiero kiedy podrośnie i zacznie raczkować, materacyk można odwrócić na stronę piankową. Mój materacyk Prestige Line jest pierwszej jakości i posiada atest PZH. Fajnym rozwiązaniem jest też poszwa, którą w razie zabrudzenia w łatwy sposób można zdjąć i wyprać. Posiadam jeszcze ceratkę, którą użyję później, kładąc ją na materacu, aby go zabezpieczyć przed ewentualnym zamoczeniem. Na koniec jeszcze jedna uwaga: nie należy zapomnieć o tym, że po kupnie materacyk powinien zostać przewietrzony w celu pozbycia się poprodukcyjnych zapachów.
Autor zdjęcia: Nahemoth

Najtrudniejszy wybór

Leave a Comment
Najtrudniejszy wybór został podjęty! Od dwóch miesięcy walczyliśmy z wyborem wózka dla naszej milusińskiej. Ci, którzy mają to za sobą, wiedzą, że to nie taka prosta sprawa.

Pierwszym, podstawowym kryterium była cena. Nie miałem ochoty wydać więcej niż 2 tysiące zł. Poza tym wózek musiał posiadać gondolę i spacerówkę, czyli tzw. dwa w jednym. Z nosidełka mogłem zrezygnować, ponieważ udało mi się je pożyczyć (łącznie z pasującymi, jak się później okazało, adapterami). I przy tym kryterium stanowczo skurczył się wybór wózków. Uznałem, że nie będę kupował po pewnym czasie dodatkowej spacerówki, jak to robią niektórzy. Dlatego moja spacerówka musi służyć 5-6 miesięcznemu dziecku, ale i trzylatkowi. Przez co musi być większa i przestronniejsza. Przy takim założeniu chcąc nie chcąc musiałem zrezygnować z opcji obracania spacerówki tyłem do kierunku jazdy. Zasada, którą usłyszałem w sklepie brzmiała: mała spacerówka, ale obracana lub duża, ale tylko przodem do jazdy. Przyznam się, że aż tak na obrotowej spacerówce mi nie zależało, poza tym dziecko lepiej czuje się, gdy może na spacerze podziwiać świat a nie gapić się na rodziców.

Trzeba również pamiętać, że także gondola nie powinna być mała, zwłaszcza, jeśli dziecko przychodzi na świat zimą. Pomyślcie: te kubraczki, śpiworki, śpioszki i inne rzecz. To wszystko zajmuje sporo miejsca.
Kolejną ważną dla mnie rzeczą były koła. Nie chciałem, aby były zbyt małe z prostej przyczyny. Nie zamierzam co pewien czas wyjmować z nich kamieni, liści lub innych nieciekawych rzeczy. Poza tym powinny być pompowane, co poprawia amortyzację. Koła powinny być łatwe w demontażu i wyjmowane razem z czpieniem, dzięki temu nie rozerwiemy np. tapicerki w aucie. Dzięki temu łatwiejsze jest też utrzymanie ich w czystości. Jeśli chodzi o amortyzatory to szukałem rozwiązania pośredniego. Nie za twarde, ponieważ dziecko będzie wyczuwało każdą nierówność, ale i nie za miękkie, aby nie latało po całej gondoli.
Czas na wagę wózka. To jest również istotna rzecz, zwłaszcza dla osób, które nie mają własnego domku. W bloku trzeba go znosić i wnosić, czy to do mieszkania, czy do wózkowni lub komórki. Niby nic, ale dla kobiet może być to jakiś problem. Podczas oceny tego kryterium odpadł jeden z trzech moich wybrańców. Mowa o X-landerze X-Move. Wózek dość fajny, przestronny. Jednak jego waga i gabaryty skutecznie mnie odstraszyły. Jeśli już jestem przy gabarytach, to oczywistą sprawą jest przymiarka wózka do naszego auta.

Wspomniałem już o jednym wózku, wspomnę teraz o Bebetto Nico. To drugi z trzech moich pewniaków. Ale i on przegrał z… o tym za chwilę. Przegrał z prozaicznego powodu. Jak wcześniej wspomniałem, moją spacerówkę chcę używać dłużej. Z tego powody patrzyłem także na miejsce, gdzie spoczywać będą nóżki dziecka. Bebetto niestety nie ma dobrego rozwiązania. Wysięgnik jest dość krótki, nie mówiąc już o miejscu na stopy. Kiedy dziecko będzie większe ten element będzie stanowił dość duży problem.

Myślę, że można by było pisać jeszcze długo na co zwracać uwagę. Zrobię to na moim zwycięzcy. Nasz wybór padł na Mutsy Transporter. Dlaczego. To dość lekki wózek, który po złożeniu zajmuje mało miejsca. Posiada cztery koła, przednie obrotowe z możliwością łatwego zablokowania i demontażu. Z łatwością demontuje się także gondolę. Większy problem stanowi spacerówka. Można ją złożyć ze stelażem. Kiedy jednak, jak w moim przypadku, nie mieści się do bagażnika samochodu, trzeba ją zdemontować. Trwa to chwilkę czasu, ponieważ spacerówka jest spinana na paski. Spacerówka ma także płynnie regulowane oparcie pozwalające na ustawienie go w dowolnej pozycji do siedzenie i leżenia. Siedzisko ma regulowany podnóżek. Do tego oczywiście regulowana rączka, pałąk bezpieczeństwa. Wózek trzyma się bryły i nie skrzypi. Troszkę o wadach. Moim zdaniem położenie bagażnika pod wózkiem jest zdecydowanie za nisko. Czy się mylę, wyjdzie w praniu. Dodatkowo kosza nie można zamknąć. Za wadę można uznać także mały wybór kolorów wózków. Szkoda też, że w komplecie nie ma torby, ale niektóre firmy, aby zmniejszyć koszt, jej nie gwarantują. Można ją oczywiście dokupić. Dla chętnych zwracam uwagę na jej mocowanie, które mnie nie urzekło.

Jak widzicie, zderzenie oczekiwań z możliwościami wychodzi różnie. Mam nadzieję, że my dokonaliśmy dobrego wyboru.

Troszkę muzyki

2 comments


Jak przystało na prawdziwego faceta, biorę się do tematu oczekiwania na dziecko z zupełnie innej strony. Zamiast zacząć od łóżeczka, ubranek czy wózka ja poświęcę parę słów muzyce.

Ale zanim to, podzielę się dość istotną radą, którą kiedyś usłyszałem. Drodzy ojcowie, jeśli ktoś chce wam podarować czy pożyczyć jakąś rzecz dla waszego dziecka, nie odmawiajcie. Nie unoście się dumą czy honorem. Jest tyle rzeczy, w które musicie się zaopatrzyć a niektóre z nich będziecie wykorzystywać tylko przez krótki czas. Więc po co kupować!

To tyle mądrości, może dzięki temu niektórzy z was teraz trochę wyluzują :). Wracam do głównego tematu. Słuch jest najszybciej rozwijającym się zmysłem u naszego dziecka. Następuje to już w pierwszym trymestrze. W ostatnim zaś dziecko nie tylko słyszy i reaguje na dźwięki ale zapamiętuje je. Nie zdziwcie się więc, kiedy po urodzeniu dziecko będzie taką muzykę poznawać i uspokajać się przy niej. Spokojna muzyka wpływa też uspokajająco na mamę, co jest dosyć istotną sprawą. Jaką muzykę puszczać? Niektórzy twierdzą, na podstawie badań, że puszczanie muzyki poważnej wpływa korzystnie na wiele organów dziecka, między innymi na serce i mózg. Po takiej muzyce dzieci podobno lepiej się uczą. Nie wiem, ale mam nadzieję, że się dowiem. Bynajmniej ja taką muzykę małej istocie zapuszczam. Mój wybór padł przede wszystkim na trzy płyty stanowiące jedną całość, które udało mi się pożyczyć od koleżanki. Płyty noszą fajne nazwy: Słodkie przebudzenie, Bajeczne zabawy i Magiczne zasypianie. Są one zbiorem szeregu klasycznych, spokojnych kawałków, wśród których jest między innymi: Mozart, Haendel, Bach, Chopin czy Beethoven. Jeśli jeszcze nie macie wybranych utworów, polecam tą składankę. Czy tylko muzyka klasyczna? Pewnie, że nie. Pamiętam kiedyś, ładnych parę lat temu, u mojej znajomej cały czas grała Enya. Zresztą jakiej byście nie wybrali, będzie dobrze, byle nie Iron Maiden albo ACDC. Tego wasza pociecha zdąży posłuchać, ale później.
Autor zdjęcia: Pierre-Alexandre Pheulpin

Dlaczego blog?

1 comment

Blogować czas zacząć. I z tym noworocznym postanowieniem zasiadam do pierwszego postu. Na początek pytanie: po co?
Odpowiedź jest prosta acz złożona. Jestem 41 letnim facetem, który za miesiąc zostanie tatą. Niby nic nadzwyczajnego. Problem polega na tym, że przez 18 lat bycia w związku życie miało już pewien określony szablon. A tu niespodzianka. Poczęła się istota, która według medycznej wiedzy nie powinna była się pojawić. Nie uwierzycie, jakie było moje zdziwienie, kiedy się o tym dowiedziałem. Od tego czasu życie zmieniło się radykalnie. Zacząłem zwracać uwagę na rzeczy, które do tej pory kompletnie mnie nie interesowały. Jestem w tej dobrej sytuacji, że mam wspaniałą żonę, która wzięła na siebie moc spraw. Kosmetyki, pościele, ubranka itp. zeszły z mojej głowy. Tak czy inaczej trzeba było zainteresować się wieloma, do tej pory zbytecznymi, sprawami.

Na stronach tego blogu będę się starał dzielić moimi spostrzeżeniami i wiedzą (jeśli takowa się pojawi) na temat przygotowań na nadejście dziecka oraz opisywał (w miarę możliwości) co dzieje się dalej, na co zwracać uwagę, czego unikać i o czy nie zapominać. Blog ten adresuję przede wszystkim do panów i zapraszam ich do dzielenia się na jego stronach swoją wiedzą i doświadczeniem. Zapraszam i zachęcam do czynnego udziały także kobiety – mamy, które mają, jak wiemy, szaloną wiedzę, którą mogą nam, facetom zdradzić. A więc do dzieła.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...