Przesłanie z Dniem Babci w tle

13 comments


Zbliżał się, zbliżał i wreszcie nadszedł. Dzień babci. Pewnie przez wiele babć mile oczekiwany. Dzień, w którym zbiega się przemiła ferajna łobuziaków z życzeniami. Zbiega się do osoby, która jest tak ważna jak rodzice a czasami nawet ważniejsza.

Wszak to babcia ma anielską cierpliwość, zawsze czas i ciepłe słowo, ciekawe opowieści i moc łakoci, którymi często wnuczków obdarowuje, wbrew ojcowskim zakazom. Takie odwiedziny nas też czekają. Pierwszy raz udamy się do naszych mam z małą Myszą. Jedna co prawda posiada już grono wnuczusiów, druga natomiast w tej roli stawia pierwsze kroki. Pewien jestem, że i jednej i drugiej babci uśmiech na twarzy zawita. Laurki jednak w tym roku nie będzie. Zbyt małą jeszcze dziewczynką Mysz jest, aby próbować coś z nią przygotować. Zanim cokolwiek by powstało, szybciej kredka zostałaby zjedzona a kartka podarta. A i mnie zastąpienie Ady nie w smak. Sądzę, że nie ma nic bardziej wartościowszego, niźli przygotowanie czegoś własnoręcznie. Tak miałem wpajane do głowy i takie też dziś mam na sprawę zapatrywanie. Za to za rok, oj to już będzie inna bajka. Nie wyobrażam sobie, żeby Dusia czegoś nie przygotowała. Z moją czy żony małą pomocą rzecz jasna, ale tak naprawdę sama, własnoręcznie. I tak zamierzam czynić. Wprowadzać córkę w różnego rodzaju pracę manualne. Pokazywać, prezentować, pomagać, ale nie wykonywać za nią. Pewnie wiele umiejętności będę musiał sobie oczyścić z nadmiaru kurzu, innych się po prostu nauczyć, ale czego nie robi się dla własnego dziecka.

Przyznam się, że od niedawna obserwuję rodziców, którzy wykonują prace plastyczne za swoje dzieci. Tak, nie z dziećmi a za nie! Słyszę, że takie czasy, że ciągle mało czasu, że dziecko nie umie, że do szkoły potrzebne i trzeba walczyć o jak najlepsze noty. To są argumenty, co się zowią, nieprawdaż? Niestety nie dla mnie. Uważam, że tak właśnie kształtują się pokolenia manualnych nieudaczników. Tylko komputer, tablet czy smartfon. Ale gdy trzeba użyć kredki, oj tu się robi problem nie lada. Mimo, że ów problem tak naprawdę jeszcze mnie nie dotyczy, zauważam go. Jestem jego świadom i dlatego zrobię, co w mojej mocy, aby moje dziecko miało okazję tworzyć cudne rzeczy, wykorzystując do tego własną głowę i własne ręce, używając najprostszych narzędzia. Już potrafię wyobrazić sobie, jaką frajdę i poczucie własnej wartości będzie miała Ada, kiedy uda jej się wykonać choćby przysłowiową laurkę. A to, że ojciec nie położy się na drzemkę czy jej dzieło w szkole nie zostanie tak dobrze ocenione, jak wytwór innego rodzica, nie będzie miało dla mnie żadnego znaczenia. Dlatego namawiam wszystkich rodziców do wspólnej pracy z dzieckiem. Pokażcie mu świat plastyki i nie żałujcie swojego czasu. Nie potrzeba go przecież aż tak wiele. Zapewniam, że to dobra zabawa i niezapomniane chwile radości dla waszych milusińskich.

13 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą, żadne argumenty nie mogą powodować, że rodzic będzie wyręczać dziecko. Zacznie się od prac plastycznych a później pójdą w ruch "grubsze sprawy". Oli jest za mały na malowanie, kartkę by porwał a kredki pogryzł. ;) My kupujemy kwiatka, drobiazg czy kartkę okolicznościową i wręczamy razem z Olusiem dziadkom. Za rak albo dwa wspólnie przygotujemy dla dziadków laurki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż dzisiejszym dzieciom kredki,,śmierdzą,,tak właśnie wyraził swoją opinię synek koleżanki.Ale ja uważam inaczej to rodzice często są winni nie pokazując tego bogatego świata plastyki.Ty napewno obudzisz w swojej córce małą artystkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czy zajęcia plastyczne będzie lubiła, czas pokaże, ale posługiwać się kredką, ołówkiem, pędzlem czy nożyczkami będzie umiała :)

      Usuń
  3. Co prawda, to prawda, też uważam, że rodzice nie powinni wyręczać dzieci, bo z tego nic dobrego nie wychodzi. U nas w domu kredek jest pod dostatkiem (bo mąż rysuje), więc przy okazji korzysta na tym Gaja. Tworzy sobie rysunki i my jej w tym nie przeszkadzamy:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dziecko może przy tworzeniu podpatrywać rodzica, to nie ma chyba nic lepszego. Będzie kiedyś śmigała kredkami i pędzlami :)

      Usuń
  4. Zgadzam się! Pamiętam jak mama prosiła mnie czasem, żebym zrobiła jakąś pracę za siostrę, a ja robiłam, choć zawsze powtarzałam jej "Mamo, a za mnie ktoś robił? Nikt!". Może dzięki temu uwielbiam rysować, kreować, kocham rękodzieło, kto wie?
    W tym roku kontynuowałyśmy dzieło ręcznych laurek. Co rok odbijamy stopkę lub rączkę dla jednych i drugich dziadków i ślemy pocztą- pamiątka dla wszystkich, nawet dla Meli- kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to świetny macie pomysł. Kiedyś na kartach będzie widać, jak Twoja Mela rosła. Rzeczywiście pamiątka dla każdego. Hm, chyba podbiorę Ci tą ideę i z małą przeróbką będę ją wykorzystywał :)).

      Usuń
    2. Śmiało :) to proste w wykonaniu, a zarazem świetne i jak mówisz niezwykła pamiątka

      Usuń
  5. Też tego nie rozumiem i zdecydowanie nie popieram.wprawdzie ja talentu manualnego za grosz nie mam i obawiam się, ze gdybym chciała pomoc Żabie,bardziej bym jej zaszkodziła,ale uważam ze przy odpowiednim wsparciu rodzica dziecko będzie umiało samo.patrzę bo naszej Żabci.na początku kolorowanki były kolorowane w sposób...bardzo artystyczny.teraz,z naszym slownym wsparciem i przy skupieniu,strata się coraz mniej wyjechać za linie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, nie zaszkodzisz, przynajmniej na tym etapie. Gdy będzie na ASP, wtedy lepiej się nie odzywać :). W młodym wieku dziecko obserwuje i stara się naśladować dorosłego. Widzisz, sama zauważasz rozwój plastyczny swojego dziecka. To jest wynik poświęcenia mu czasu, bez względu na to czy rysujesz sama czy tylko pokazujesz dziecku i podglądasz, jak mu wychodzi. Brawo! :)

      Usuń
  6. Ojjj coś czuję, że z Waszej córci w przyszłości wyrośnie artystka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony chciałbym. Na razie umiejętności brak, ale za to uparta i zarozumiała już jest :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...