
Wigilia – dla niektórych najpiękniejszy dzień w roku. Dla innych tylko jeden z wyjątkowych. Są też tacy, którzy marzą, aby ów jak najszybciej dobiegł końca. Bez względu na to, jak go odbieramy, wiążą się z nim jakieś skojarzenia. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Ja może raz czy dwa. Dlatego postawię sobie to pytanie jeszcze raz. Dzisiaj z racji wieku i doświadczeń odpowiedzi będą zapewne inne niż kiedyś. Zobaczcie więc, jakie obrazy pojawiają się, kiedy usłyszę słowo: Wigilia.
- Choinka – zawsze byłem pod wrażeniem tej u dziadków. Wysokiej, szerokiej... ogromnej. Ubranej w tysiące małych, kolorowych, błyszczących ozdób. Lubiłem przy niej siadać i gapić się na te ludziki, stworki, zwierzątka, gwiazdki, rysując je w pamięci. W tym roku u mnie w domu też stanie duża choinka. Może nie taka monstrualna, ale o wiele większa niż dotychczas. Mam nadzieję, że Mysi się spodoba i kiedyś wspomni ją z sentymentem.
- Ukrywanie prezentów tak, żeby domownicy ich nie znaleźli. Ile to kiedyś człowiek musiał się namęczyć, żeby je schować. Wymyślał schowki, schoweczki, wkładał w ubrania, kładł na szafie, pod szafą, za szafą, upychał, gdzie się dało :).
- Świąteczne utwory – o których pisałem w poście: „17 najpiękniejszych świątecznych kawałków muzycznych”. Ich dźwięki co roku pieszczotliwie łaskoczą moje uszy podczas całodniowej krzątaniny.
- „Spróbuj jeszcze tego, tego nie jadłeś” – uwielbiam to. Potrafię eksplodować, gdy słyszę takie zdanie. Nie cierpię, kiedy ktoś zagląda do mojego talerza, albo zmusza mnie do jedzenia. Dlatego nie znoszę tradycji 12 dań.
- Filmy Kevin sam w domu i Szklana pułapka II. Wiem, to idiotyczne, aby one kojarzyły się z takim dniem. Mógłbym na siłę udawać, że tak nie jest, ale to nie zmieni faktu, że jednak tak jest.
- Szopka – pamiętam jedną, jedyną. Zakupiła ją sobie ciocia za sporą sumkę. Jako dziecko miałem zakaz dotykania figurek. Musicie wiedzieć, że wszystkie były dość duże (ponad 20 cm), wykonane z gipsu i pięknie pomalowane. Cudo.
- Setki przyjemnych zapachów – z których każdy zarezerwował dla siebie kawałek miejsca w domu. Wystarczyło zrobić jeden krok a zapach grzybów przechodził płynnie w zapach maku.
- Tomek Beksiński – kto słuchał Jego audycji, zawalając całe noce, wie dlaczego.
- Brązowe skarpetki – gdy byłem małym chłopcem, ten obciach był prezentowym hiciorem. Gdy nie było wiadomo, co komuś kupić, kupowało się właśnie takie skarpetki. Jak to dobrze, że ten „obyczaj” już minął.
- Makowiec, makowiec i jeszcze raz makowiec – tego akurat rarytasu nigdy za dużo. Jestem makowcowym łasuchem, więc w święta nadrabiam :).
- Życzenia składane rok temu przez żonę naszej córeczce. Ten obraz siedzących na dywanie dziewczyn zapamiętam na długo. Strasznie dużo emocji i łez.
- Kompot ze suszu – pychota, pod warunkiem, że ktoś go nie podgrzeje. Wtedy jest ohydny.
Autor zdjęcia: Sergé
Ukrywanie prezentów też pamiętam z domu rodzinnego. Nie wiem, czy moje dzieci ale ja jak byłam mała wszystkie prezenty miałam obcykane na dwa tygodnie przed Wigilią:) Zawsze w tej samej szafie były ukryte;)
OdpowiedzUsuńNie, tak poukładany nie byłem. Teraz rzeczywiście nie tylko prezenty, ale wszystko wolę mieć wcześniej ustalone i przygotowane. Z wiekiem przychodzi popyt na święty spokój, więc wariackiej bieganiny staram się unikać :)
UsuńWiększość skojarzeń mam podobnych. O ile 'Szklana pułapka' jest mi obca raczej, l tyle Kevina uwielbiam. Myślę, że nie powstanie drugi taki hit o tematyce świątecznej.
OdpowiedzUsuńZaglądania do talerza też nie znoszę. Ponadto w ogóle irytuje mnie postawa ogólna (podczas podróży np.): 'muszę wszystkiego spróbować' tudzież 'daj kawałek'. To tylko jedzenie przecież...
Ja w tym roku pokażę córce "Express polarny", taki luzacki filmik. Mam nadzieję, że jej się spodoba zwłaszcza, że jest tam pociąg a Mysia ma na tym punkcie lekkiego świra :)
UsuńJa bym dodała jeszcze pierniczki. Nie lubię ich jeść, ale muszą być. Ten zapach, ceremonia ich przyrządzania, zawieszenie ich na choince. Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMy dla bezpieczeństwa choinki żadnych smakołyków na niej nie wieszamy, ale za rok... kto wie :)
Usuńwszyscy piszą o tych skarpetach, cóż chyba jestem wyjątkiem bo nigdy mnie to nie dotyczyło :) ale zmienię to , za rok ;)
OdpowiedzUsuńNie dotyczyło, bo takim cudem obdarowywani byli faceci. Proponuję mężowi kupić coś takiego, wyraz twarzy będzie niezapomniany :)
Usuń