12 rzeczy, których moja córka nie chce zrozumieć

6 comments

Codziennie razem z żoną staramy się wprowadzać naszą Mysię w arkana życia. Codziennie pokazujemy, uczymy, tłumaczymy jej, jak najlepiej umiemy, otaczający ją świat. Niektóre rzeczy Mysia chwyta w mig, od razu - tak, jakby znała je od dawna. Ale są też takie „magiczne”, na które jest odporna. Za nic nie chce ich pojąć i zrozumieć, nie mówiąc już o stosowaniu się do nich. Daremne są nasze apele, prośby czy tłumaczenia. Otóż moja córka nie potrafi zrozumieć, że:

  1. ... obowiązuje całkowity i bezwarunkowy zakaz myszkowania w szafkach z ubraniami.
  2. Ilekroć Mysi przypomni się, że takowa szafka istnieje i można ją otworzyć, od razu zaczyna w niej grzebać. Wyjmuje wszystko, wkłada, przewraca do góry nogami, „układa” po swojemu. Fakt, kocha ciuchy. Jak pamiętacie pisałem już o tym w "8 Najlepszych Zabawek Ady", ale przecież to nie jest powód, abym ja miał dodatkowe zajęcie.

  3. ... kiedy ojciec zamyka jedno oko, nie znaczy, że już się nie bawi.
  4. Przyznam się, czasami oszukuję. Kiedy jestem zmęczony, udaję, że się bawię, ale jednym okiem staram się szybko regenerować. Moja córka widzi wszystko i kiedy powieka się domyka, już mam ją na sobie z palcem wkręcającym się w moje oko.

  5. ... brudne łapki potrafią wszystko zafajdać.
  6. Najgorszą rzeczą jest powiedzenie Mysi, kiedy ma brudne ręce: „nie dotykaj niczego, idziemy umyć ręce”. Co wtedy Ada musi? Tak, wtedy Ada musi wszystkiego po drodze dotknąć. Brrrrr!

  7. ... trzeba chwilkę poczekać, aż zupa wystygnie.
  8. To jest zasadniczy problem i nijak nie znajduję pomysłu, jak jej to wytłumaczyć. Jak nauczyć ją cierpliwości. Kiedy tylko zobaczy „michę” od razu musi być jej.

  9. ... to bardzo nieładnie zaglądać gościom do torebek.
  10. Moja mała dziewczynka uwielbia gmerać w torebkach zwłaszcza, jeśli pojawi się podejrzenie, że w takowej jest smartfon lub inny ciekawy gadżet.

  11. ... wciskanie klawisza „reset” nie jest najlepszym pomysłem na zwrócenie na siebie uwagi, zwłaszcza kiedy ojciec pracuje na komputerze.
  12. Nie wiem, jak wygląda wtedy moja mina, ale musi być nieciekawa, bo Mysia ucieka do mamy w czasie zbliżonym do rekordu świata na „setkę”.

  13. ... nie pije się z kubka koleżanki.
  14. Kubek koleżanki to jedna z niewielu rzeczy, które przyciągają ją jak magnez. Używa wszelkich zabiegów, aby uronić z niego choć kropelkę. Kiedy jednak nie udaje się, bierze go pod pretekstem obdarowania nim właścicielki. Dzięki temu mała cwaniara może choć na chwilę go potrzymać.

  15. ... kruszenie ciachem chwilę po tym, jak stary odkurzył może być dla niej niebezpieczne.
  16. Następna rzecz, która doprowadza mnie do apopleksji.

  17. ... mój obiad nie jest naszym obiadem.
  18. Nieważne, czy Adunia już jadła i jest najedzona, kiedy ja zaczynam coś jeść, od razu pojawia się znienacka z uśmiechem na ryjku i z hasłem: „Ammmm”. I co? I koniec... zupę diabli wzięli ;(.

  19. ... łóżko i sen nie jest karą.
  20. Ona chyba naprawdę tak uważa. Kiedy trafia do łóżka, wytrzymuje w nim parę minut. Chwilę później już z niego wybywa zaopatrzona w dodatkowy zastrzyk energii.

  21. ... blat kuchenny nie jest najlepszym miejscem do siedzenia.
  22. Tam można znaleźć ją najczęściej. Kiedyś mama tam właśnie ją sadzała, gdy musiała coś zrobić w kuchni. Teraz Mysia sama potrafi na niego wejść i obserwować wszystko, co wokół niej się dzieje.

  23. ... przez szybę w oknie nie robi się żółwika.
  24. Jednak mimo to, kiedy widzi małą koleżankę za oknem, pierwszym z jej odruchów jest właśnie żółwik w szybę.

To nasze 12 "magicznych" zachowań, które utrudniają nam troszkę życie. Mam nadzieję, że niedługo uda się nad nimi zapanować zarówno mnie jak i córce, która właśnie dzisiaj kończy 22 miesiące. A może Wy zmagacie się z podobnymi zachowaniami? Pochwalcie się proszę, co wam nastręcza kłopotu.
Autor zdjęcia: Stormline

Czy kupić dziecku tablet?

1 comment


Ostatnio, całkiem przypadkowo natknąłem się na krótki filmik o tym, jak to niezdrowym dla dziecka jest tablet. Przyznam się, że przez jakiś czas myślałem o kupnie takiego urządzenia dla mojej Mysi, która strasznie cieszy się, kiedy pozwalam jej od czasu do czasu przez parę minut podokazywać na moim tableciku. Ponieważ jednak ceny są takie, jakie są bliższy jestem kupienia przystawki do tabletu w formie klawiatury. To takie sprytne ustrojstwo, dzięki któremu dziecko może nauczyć się wielu ciekawych i przydatnych rzeczy. Ale wracając do samego tabletu i problemu: kupić czy nie, pozwolić dziecku z niego korzystać czy nie?

Obejrzałem ów filmik i nic odkrywczego się nie dowiedziałem. Taki prosty przekaz z hasłami typu: be, niedobre, złe, nie dotykaj. Swój pogląd na sprawę używania przez dziecko sprzętu elektronicznego mam. Jeśli więc ktoś mnie dzisiaj spyta, czy kupić, odpowiem: oczywiście! Czy pozwolić dziecku z niego korzystać – jak najbardziej!

Żaden tablet, nawet najlepszy nie zastąpi rodziców i czasu, który poświęcają dziecku, najpierw na wspólną zabawę, rozmowę a później naukę. I o tym właśnie nade wszystko powinniśmy pamiętać.

Jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, także dla tych najmłodszych. Sądzę, że problem nie tkwi w jakichkolwiek urządzeniach elektronicznych, nie tkwi nawet w ich użytkowaniu. Problemem są rodzice, czy inaczej – ich zachowanie. Z jednej strony łatwo ulegamy opiniom ludzi, którzy na siłę starają się uczynić nasze życie lepszym, zdrowszym i przyjemniejszym, zapędzając nas niejednokrotnie w kozi róg i osiągając tym samym swoje cele. Do dziś wybucham, kiedy ktoś mówi mi: „nie jedz tego, bo to niezdrowe”. A co do cholery jest dzisiaj zdrowe?

Z drugiej zaś strony często traktujemy urządzenia elektroniczne jak zbawienie. Coś, co pozwoli nam przez dłuższy czas odpocząć od dziecka. Hasła o promieniowaniu czy migających obrazach także mnie nie przekonują. Oczywiście to nie znaczy, że ich nie ma, ale na nie jesteśmy narażeni cały czas. W niektórych domach telewizor gra od świtu do późnego wieczora, będąc dla dziecka jedynym towarzyszem. Pytam się więc: czy to jest zdrowe dla dziecka? Nie, ale o ile wiem od jednej bajki na dobranoc jeszcze nikt nie oszalał. A widzieliście dzisiaj korytarze szkolne? Otóż dziś dzieci, także z najmłodszych klas wychodząc na przerwę, kucają jeden obok drugiego przy ścianie i porozumiewają się ze sobą przez... komunikatory zainstalowane na swoich smartfonach. Czy to jest w porządku? Też nie. I można tak dalej. Czy tak modne do niedawna wychowanie bezstresowe, które kończyło się w większości przypadków zupełnym brakiem wychowania i pozwalaniem dziecku na wszystko, było ok.? Również nie. A widział ktoś z Was filmy, które ostrzegałyby przed takimi negatywnymi zachowaniami? Ja nie.

Twierdzę więc, że ani tablet, ani komputer, ani inny elektroniczny przyrząd dziecku nie zaszkodzi pod warunkiem, że będziemy wiedzieli, jak z niego mądrze korzystać i tą wiedzę przekażemy dziecku. Taki tablet może być świetnym dodatkiem, narzędziem służącym do realizacji celów edukacyjnych. Dodatkiem, nie najważniejszym i jedynym elementem wychowania, nauki czy spędzania czasu przez dziecko! Najważniejsi będą zawsze rodzice i czas, który poświęcają dziecku, najpierw na wspólną zabawę, rozmowę a później naukę. O tym właśnie nade wszystko powinniśmy pamiętać.
Źródło zdjęcia: foter.com

Ciężko jest być dzisiaj Bondem

5 comments


Spectre, czyli nową odsłonę przygód niezniszczalnego Jamesa Bonda od niedawna można oglądać w kinach. Przyznam, że choć lubię tą postać, to jakoś na nowy film mnie nie ciągnie. Najważniejszym powodem jest pewnie to, że moim Bondem pozostanie na zawsze (chyba nie powinienem zawsze powtarzać na zawsze) postać wykreowana przez Rogera Moore’a. Dlatego recenzji nie będzie. Za to poubolewam sobie troszkę na tym, jak dzisiaj ciężko być Bondem.

Co mam na myśli? Przecież taki Bond ma klawe życie, rzekłby niejeden. Szybkie samochody, markowe zegarki, eleganckie ciuchy, fura kasy i oczywiście mnóstwo pięknych kobiet. Statystycy powiadają, że James przez te wszystkie lata uwiódł ich około 70. Z męskiego, szowinistycznego punktu widzenia liczba robi wrażenie, choć do np. gwiazd NBA wiele mu brakuje. Pewnie też każdy zauważył język, jakim nasz kobieciarz posługuje się w stosunku do płci pięknej. W zwariowanych latach 60-tych czyli czasach określanych hasłem: „sex, drugs and rock&roll” pewnie to nic wielkiego.

Gdyby Bond był zwykłym Kowalskim, szarym człowieczkiem, to jestem przekonany, że jego słowa wypowiadane czasami dla podrywu, dla żartu a czasami jako cięta riposta bardzo szybko znalazłyby swój finał w sądzie.

W 70-tych mógłby ewentualnie zaliczyć tzw. liścia. Dzisiaj już tak kolorowo nie jest. Dziś na każdym kroku trzeba uważać. Uważać na to co się robi, co i gdzie się mówi. Gdyby Bond był zwykłym Kowalskim, szarym człowieczkiem, pracującym dajmy na to w jakimś urzędzie, spokojnie mógłby zostać posądzony o molestowanie seksualne. Jego słowa wypowiadane czasami dla podrywu, dla żartu a czasami jako cięta riposta bardzo szybko znalazłyby swój finał w sądzie. I niech mi ktoś powie, jak tu dzisiaj ”przybondzić” do kobiety? Bo przecież nie w ten sposób:

Żyj i pozwól umrzeć – 1973


Rosie Carver: - „W co ja się wpakowałam? Nie będziesz miał ze mnie pożytku.”
Bond: - „Pomogę ci się wylizać.”

Bond o Rosie Carver: - „Mówiłem ci Quarrel, marna z niej agentka, ale ma inne zalety.”

Rosie Carver: - „O James, tak się cieszę, że cię znalazłam.”
Bond: - „Wyobrażam sobie. A ja się cieszę, że znalazłem to. Wiesz co oznacza królowa kielichów do góry nogami? Podstępną, zdemoralizowaną oszustkę i kłamczuchę. Czekam na wyjaśnienia.”
Rosie Carver: - „Proszę cię, zrozum. Zabiją mnie jeśli ci powiem.”
Bond: - „Ja cię zabiję, jeśli nie powiesz.”
Rosie Carver: - „Nie mógłbyś po tym, co robiliśmy przed chwilą.”
Bond: - „Na pewno nie zabiłbym cię wcześniej.”

Człowiek ze złotym pistoletem – 1974


Bond: - „Goodnight wiesz, że wolałbym zjeść kolację z tobą.”
Goodnight: - „Rozumiem, ale wracaj szybko."
Bond: - „Zadzwonię, może coś przegryziemy o północy.”
Goodnight: - „Wino będzie odpowiednio schłodzone.”
Bond: - „A reszta odpowiednio ciepła?”

Bond: - „Niezły.”
Goodnight: - „Naprawdę?”
Bond: - „Nie szampan, tylko twój strój. Obcisły tam, gdzie trzeba, mało guzików... proponuję toast: za te chwile i te, które są przed nami... szkolenie miało mnie przygotować na wszystko, ale nie na widok ciebie w nocnej koszulce.”

Bond widząc Andreę Anders: - "Pani Anders, nie poznałem pani w ubraniu."

Szpieg, który mnie kochał – 1977


Szejk Hosein: - „... da ci jego adres w Kairze, ale dziś już za późno na spotkanie. Dasz się namówić na nocleg u mnie?”
Bond: - „Jesteś bardzo uprzejmy, ale naprawdę powinienem...”
Szejk Hosein: - „Na pewno nie dasz się skusić?”
Bond spoglądając na arabską piękność: - „Będąc w Egipcie trzeba poznać jego skarby.”

Bond o łodzi ;), którą przypłynęła piękna Naomi: - „Piękna maszyna, wspaniałe kształty.”

Moonraker – 1979


Bond do Manueli zastanej w pokoju hotelowym: - „Czy należysz do wyposażenia?”

Bond rozwiązując pasek Manueli: - „Jak można zabić czas w Rio nie tańcząc samby?”

Tylko dla twoich oczu – 1981


Bond: -"Na lodowisku nie ma pryszniców? Jak tu weszłaś?"
Bibi Dahl: -"Jeden z portierów jest moim wielbicielem. Zrobi dla mnie wszystko. A ja zrobię wszystko dla ciebie."
Bond: -"Bardzo mi to pochlebia, ale musisz trenować."
Bibi Dahl: -"Wszyscy wiedzą, że seks dobrze wpływa na mięśnie".
Bond: -"Zacznij gimnastykę od ubrania się... Ubierz się to postawię ci lody."

Ośmiorniczka – 1983


Bond: - "Dom aukcyjny Sotheby's, okrągłe pół miliona funtów."
Magda: - "To pan licytował."
Bond: - "Właśnie."
Magda: - "Ma pan pamięć do twarzy."
Bond: - "I do krągłości."

Vijay - "Na wyspie roi się od pięknych kobiet a mężczyzn tam nie wpuszczają."
Bond: - "No proszę dyskryminacja płciowa. Muszę się tam wybrać."

Zabójczy widok – 1985


Jenny Flex: - "Nazywam się Jenny Flex."
Bond: - "Sprężysta... to widać."

Bond: - "Widzę moja droga, że spędzasz w siodle sporo czasu."
Jeny Flex: - "Lubię się rano przejechać."
Bond: - "Ja też jestem rannym ptaszkiem."

Bond: - "Nie zostaje pani na noc, liczyłem na wspólny wieczór. Zostanę sam jak palec."
Stacey Sutton: - "Nie sądzę."
Bond: - "Odprowadzę panią."
May Day: - "Nie trzeba, ktoś się panem zajmie."
Bond: - "Dopilnuje tego pani osobiście, tak?"

A teraz wyobraźcie sobie, że to tylko mały, "moore'owski" wicinek :). Ach ten Bond.
Zdjęcia: Internet

8 rzeczy, które muszę szybko zmienić by nie wykorkować

Leave a Comment


Mimo, że w tym roku wprowadziłem parę życiowych zmian, a do końca roku, czyli momentu kreowania nowych postanowień jeszcze trochę czasu pozostało, to jednak jestem zmuszony wprowadzić małą korektę do swojego zachowania. Analizując je dochodzę do wniosku, że z niektórymi poczynaniami muszę coś zrobić, inaczej sfiksuję. Na razie moja nadopiekuńczość i permanentna chęć przewidzenia wszystkich wypadków zaczyna mnie męczyć. Czuję się z tym źle. Zresztą chyba nie tylko ja. Dlatego postanawiam i to z możliwie najbliższym terminem wykonalności, że:

  1. przestaję permanentnie biegać za moim dzieckiem pod pretekstem, że mu coś się stanie, że się przewróci, że przytrzaśnie łapkę, że coś mu zleci na nogę czy że spadnie z czegoś, na co włazi. Jeśli coś ma się stać, to i tak się stanie. Moje nadskakiwania nic tu nie pomogą;

  2. będę brał na wstrzymanie, kiedy Mała zostaje pod opieką innej osoby. Przecież po to z kimś zostaje, żeby była bezpieczna, więc nie muszę do cholery myśleć cały czas, czy w domu wszystko w porządku;

  3. postaram się nie wściekać, kiedy mojej córce coś się stanie, np. nabije sobie guza a ja jej przed tym nie uchroniłem;

  4. nie będę ciągle kontrolował dziecka, kiedy bawi się z innymi dziećmi w drugim pokoju. Jeśli nie odrywają podłogi i szyby z okien nie lecą, nie ma sensu sterczeć i gapić się, chcąc idiotycznie chronić ją przed innymi i innych przed nią samą;

  5. nie będę denerwował się, kiedy ktoś zacznie chwalić się osiągnięciami swojego dziecka porównując je do osiągnięć mojego. Chwalić się można, ale ani moje dziecko ani ja w takich zawodach w stylu "kto lepszy" brać udziału nie będziemy i basta, bo moje dziecko jest przecież wyjątkowe nawet, jeśli czegoś jeszcze nie potrafi;

  6. nie będę podnosił głosu, kiedy zdenerwuje mnie coś, na co kompletnie nie mam wpływu. Niech moje poddenerwowanie nie emanuje na innych;

  7. będę bardziej przedkładał cierpliwe tłumaczenie nad zakazy... no chyba, że Mysia wyprowadzi mnie dokumentnie z równowagi :);

  8. ... i w końcu postaram się skończyć z zamartwianiem się na zapas.
Hm, łatwo powiedzieć, gorzej się do tego stosować, ale spróbować można. Te zmiany oczywiście nie sprawią, że będę idealnym człowiekiem i ojcem, ale może przybliżą mnie do tego choć ociupinkę :).
Autor zdjęcia: Allforblue
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...