
Ot sytuacja z wczoraj. Uwolniłem się właśnie od popołudniowego zmywania. Wiedząc, że żona jest gdzieś indziej postanowiłem odszukać Myszę. Coś na mój nos było za cicho. A wiecie, co cisza przy małym dziecku oznacza. Wchodzę do pokoju i od razu zauważam Czpiotka. Leży na łóżku, jakby nigdy nic i coś chrupie. Hm, nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek wchodził do kuchni i coś z niej do jedzenia wynosił. Patrzę na małą rączkę i widzę...